skarga numer 2 - donos

Donos, denuncjacja – poufne lub tajne oskarżające daną osobę lub instytucję, skierowane do osoby lub instytucji dysponującej sankcjami wobec oskarżanego w nim.

Częścią drugiej skargi skierowanej do wojewody małopolskiego, aczkolwiek nie będącą przedmiotem głosowania było zawiadomienie następującej treści:

Zwracamy się z prośbą o podjęcie działań kontrolujących wykonanie przez radnych zapisów ustawy samorządowej, to jest pkt. 24f, a w razie stwierdzenia niezastosowania się do wymagań ustawowych o wygaszenie mandatu radnego.

Uzasadnienie

W związku z faktem, że niżej wymienieni radni Rady Miejskiej w Nowym Wiśniczu nie wypełnili obowiązku wynikającego z art. 24f Ustawy o samorządzie gminnym z dniam 8 marca 1990 roku oraz opierając się na wyrokach z orzecznictwa Naczelnego i Wojewódzkich Sądów Administracyjnych, które przytaczamy poniżej w nosimy o stwierdzenie wygaśnięcia mandatu radnego następujących osób:

Jerzy Łacny – w OSP w Nowym Wiśniczu pełnił funkcję Członka Komisji Rewizyjnej w okresie od 31 lipca 2001 roku do 01.06.2011 roku. Przez cały ten okres był radnym Rady Miejskiej w Nowym Wiśniczu i jest nim do chwili obecnej.

Henryk Dejnak – w OSP w Nowym Wiśniczu pełnił funkcję skarbnika w okresie od 31 lipca 2001 roku do 01.06.2011 roku. Aktualnie pełni funcję prezesa klubu sportowego „Szreniawa”.

Kazimierz Kargul – jest wiceprezesem – naczelnikiem OSP w Kobylu

Edward Oświęcimka – pełni funkcję prezesa OSP w Połomiu Dużym.

Sławomir Błoniarz – jest skarbnikiem OSP w Starym Wiśniczu.

Ochotnicze Straże pożarne korzystają z gminnego mienia. Zarządzane przez nie remizy strażackie wynajmowane są za odpłatnością. Potwierdził to Burmistrz Nowego Wiśnicza na XIV sesji Rady Miejskiej w Nowym Wiśniczu. W swojej wypowiedzi podał wysokość kwot wpłacanych przez straże pożarne do budżetu gminy z tytułu ich komercyjnej działalności.

Kolejnym przykładem wykorzystywania mienia komunalnego na działalność stowarzyszenia, którym kieruje radny jest wiśnicki klub sportowy Szreniawa. Klub czerpie korzyści z dzierżawionego od gminy boiska.

Podpisani

Małgorzata Stańczyk

Stanisłąw Tabor

Andrzej Stańczyk

Krystian Stec

Mikulska Lesława.

O co w tym wszystkim chodzi?

Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym Radni nie mogą prowadzić działalności gospodarczej na własny rachunek lub wspólnie z innymi osobami z wykorzystaniem mienia komunalnego gminy, w której radny uzyskał mandat a także zarządzać taką działalnością lub być przedstawicielem czy pełnomocnikiem w prowadzeniu takiej działalności.

Jeżeli radny przed rozpoczęciem wykonywania mandatu prowadził działalność gospodarczą, o

której mowa w ust. 1, jest obowiązany do zaprzestania prowadzenia tej działalności gospodarczej w ciągu3 miesięcy od dnia złożenia ślubowania. Niewypełnienie obowiązku, o którym mowa w zdaniu pierwszym,stanowi podstawę do stwierdzenia wygaśnięcia mandatu radnego w trybie art. 190 ustawy, o której mowa w art. 24b ust. 6.

 

Tak stanowi prawo. Ponieważ straże pożarne wynajmują sale na wesela a klub sportowy pobiera pieniądze za bilety wstępu na obiekt będący własnością Gminy a w dodatku obie te instytucje otrzymują z Gminy dotacje przyznane przez tych właśnie radnych , może zachodzić konflikt interesów.

Jak sami wiecie Gmina dotuje klub „Szreniawa” oraz jednostki OSP ogromnymi sumami pieniędzy więc wskazane jest aby była zachowana stuprocentowa przejrzystość finansów w tym obszarze.

 

Na sesji dyskusja zaczęła się od emocjonalnego wystąpienia radnego Oświęcimki. Zarzucił on podpisanym osobom atak na straże pożarne, pouczył zebranych czym są te jednostki, jakie zadania wykonują itd. Dostało się Panu Stańczykowi a również Stecowi. Pan Przewodniczący wspomniał iż próbuje się ze strażaków robić przestępców a Pan Burmistrz w płomiennym przemówieniu stwierdził iż „róbcie co chcecie my i tak będziemy lać wodę...”, „nie powinno się dotykać straży pożarnych” wyrażając oburzenie na postępowanie tych osób. „Jak można w ten sposób..., donosy, podpisać się... jak można od razu stwierdzić winę a nie napisać: proszę sprawdzić itp.”

Przyznam, że aż mnie zemdliło kiedy przysłuchiwałem się wypowiedziom „poszkodowanych”.

Pan Burmistrz oburzył się, że w skierowanym do wojewody piśmie powołano się na wyroki sądowe.

Przypomniałem mu, że to jest jego „szkoła”: kiedy jako naiwny, świeżo upieczony radny wystąpiłem o udostępnienie mi dokumentów w pewnej sprawie , sam zasypał mnie wyrokami uzasadniającymi mi, że jestem w błędzie i tak łatwo mi nie pójdzie...

Jeszcze tak niedawno widziałem ogromną satysfakcję w ich oczach wszystkich radnych koalicyjnych kiedy dowiedzieli się o pozbawieniu pracy radnego Krystiana Steca, przeprowadzając na sesji przy okazji „sąd kapturowy” nad jego postępowaniem i moralnością,  kiedy przypomnę sobie iż byłą Panią dyrektor w Starym Wiśniczu celem „sprawdzenia” została wyprowadzona z miejsca pracy przez policję i już tam nie wróciła. Nie przypominam sobie aby Panowie w niebieskich mundurach przybyli do budynku szkoły w Starym Wiśniczu z prawomocnym wyrokiem w ręku co tak dzisiaj oburza Pana Burmistrza. A tutaj o mało się panowie nie popłakali w chusteczki użalając się nad tym jak ich życie potraktowało. Jak można było!? My tacy dobrzy i nieskazitelni, bezinteresowni...

 

Któż to taki odważył się podważyć moralność radnych, śmiał postąpić tak podle i nie zachował się w „porządku” względem wspomnianych radnych ?:

 

1)       Radny Krystian Stec o którym już wspomniałem, jednocześnie młody społecznik, dokładający z własnych pieniędzy na utrzymanie klubu, który nie  może doprosić należnej mu jałmużny od gminy, pracujący z młodzieżą i dziećmi, pozbawiony pracy przez wspomnianych radnych (oczywiście rękoma Pani dyrektor będącej jednocześnie jego matką chrzestną), pogardzany i pouczany na większości z sesji przez tych właśnie radnych.

2)       Radny Stanisław Tabor, skutecznie również spławiany o pośrednio obrażany na sesjach, nie zasługujący na nic więcej wg radnych niż docinki i lekceważenie.

3)       Pani Lesława  Mikulska – główna księgowa oświaty w naszej Gminie. Osoba poważana i lubiana przez mieszkańców i współpracowników, również pozbawiona przez wspomnianych radnych, nie do końca rozumiejących o co w tym przypadku chodzi, swojego miejsca pracy, która stała się osobą niewygodną dla władzy kiedy nie zdecydowała się na ukrywanie zadłużenia naszej oświaty w kolejnych sprawozdaniach.

4)       Pani Małgorzata Stańczyk – nauczycielka z wieloletnim stażem

5)       Pan Andrzej Stańczyk, będący przez wiele lat zastępcą Pana Burmistrza. Nie mnie oceniać jego „zasługi” z tego okresu ale patrząc na obrzydzenie z jakim teraz spoglądają na niego radni koalicyjni chciałoby się zapytać co robili przez te lata kiedy zajmował to stanowisko, kiedy im się tak naprawdę „odwróciło” myślenie? Przecież przez tyle lat poklepywali go po plecach...

 

Nikt o zdrowych zmysłach nie mógł spodziewać się innej jak ta reakcji na to pismo, wiadomo było że zostaną przedstawieni jako „atakujący” straże i donosiciele, więc tym bardziej wspomnianym osobom należy się szacunek za odwagę i złożenie własnych podpisów.

 

Wszyscy wiedzą iż straże pożarne to delikatny temat i ten kto myśli jedynie p przyszłości politycznej nie powinien w żaden sposób krytykować i interesować się tym co dzieje się w tym temacie  gdyż jest pewne iż w zamkniętych spotkaniach ze strażakami zostanie to „właściwie” przedstawione.

Przykład przedstawiania mojej osoby może świadczyć o pobudkach Pana Burmistrza.

A to zażądałem aby strażacy płacili pieniądze do Gminy, chciałem nawet likwidować straże pożarne, chciałem zlikwidować stołówkę i kuchnię w Starym Wiśniczu, a to nawet na mój wniosek Pan Burmistrz chciał przyłączyć szkołę w Kobylu do szkoły w Starym Wiśniczu...

 

Jak już wspominałem Pan Burmistrz na jednej z sesji stwierdził, iż strażacy wpłacali bardzo mało pieniędzy za media zużyte do działalności komercyjnej. Kiedy zacząłem się interesować tą sprawą okazało się, że coś tutaj nie gra: Strażacy płacą te pieniądze do Gminy a Pan Burmistrz tego nie wykazuje w sprawozdaniach. Dla Panów strażaków wiadomości: w 2010 roku nie wpłaciliście do kasy Gminy ani złotówki czyli „zero zł” pomimo tego, że Pan Burmistrz oczekiwał w sumie 25 000 zł, do połowy roku 2011 wpłaciliście wg Pana Burmistrza 700 zł z planowanych 45 000 zł na cały rok. Dopiero po mojej interwencji coś się „ruszyło”.

Tak sobie myślę, że otwiera się przed komendantami (szczególnie Panem Oświęcimką) pole do wykazania się odwagą cywilną i przesłania na moje ręce kopii potwierdzeń wpłat dokonywanych w tych okresach lub wykazania, że przedstawiam nieprawdę twierdząc, że straże wpłacały pieniądze za media zużyte do działalności komercyjnej w 2010 roku oraz w pierwszej połowie roku 2011.. Ja wiem, że wpłaty były, komendanci którzy płacili mają potwierdzenia więc również wiedzą że były, Pan Burmistrz twierdzi że nie było więc ktoś mija się z prawdą.

Jest to okazja aby podnieść rękawicę, oficjalnie przekazać kopie wspomnianych dokumentów i zadać, poparte własnym nazwiskiem pytanie co stało się z tymi pieniędzmi – podpisać się pod tym, żeby dowiedzieć się w końcu i poczuć, że trzeba mieć sporo odwagi aby oficjalnie zaprotestować.

Jeżeli ktoś ma taką wiedzę a jej nie ujawni niech spojrzy w lustro i odpowie sobie czy ma prawo krytykować wspomniane powyżej osoby i może myśleć o sobie jako o kimś odważnym.

Wieść gminna również niesie, że w co najmniej jednej z komend OSP dokonano niesprawiedliwego wg większości podziału pieniędzy należnych za akcje powodziowe ale to już jest temat na inną opowieść...

 

Sam wystąpiłem wiele miesięcy temu do pana Burmistrza z prośbą o udostępnienie dwóch dokumentów. Cała sprawa skończy się w maju w sądzie kasacyjnym w Warszawie.

Oburzeni muszą mi wybaczyć ale sam będę pisał do każdej możliwej instytucji aby wreszcie ukrócić choćby tą patologię związaną z blokadą informacyjną w naszej Gminie.

Jeżeli komuś się nie chce próbować usprawniać tej sytuacji, sugeruję chociaż zachowanie umiaru w odbieraniu prawa do tego tym, którym się chce.

Jest spore grono osób w Gminie którym ten delikatnie mówiąc „syf” przeszkadza i myślę, że drobnymi krokami uda się doprowadzić chociażby do sytuacji aby Pan Burmistrz postępował zgodnie z prawem, dobrymi obyczajami i aby przestał interpretować prawo na swój sposób.

Jak już kiedyś wspominałem, prawo mówi na przykład, że w ciągu 14 dni obywatelowi należy się udzielenie informacji publicznej.

Prawo wiśnickie mówi, że należy się owa informacja po kasacji wyroku Sądu Administracyjnego.

Wyobraźmy sobie teraz, że wszystkie sprawy z którymi zwracamy się do Gminy byłyby rozpatrywane dopiero po kasacji wyroku sądu...

 

 

Sytuacja generalnie nie jest łatwa. Komendanci czy też członkowie zarządów straży pożarnych są zazwyczaj szanowanymi w swoich miejscowościach osobami więc naturalne jest, że mieszkańcy wybierają ich na radnych. Z drugiej strony strażacy wykonują swoje zajęcia poświęcając swój wolny czas więc za co miałoby się ich „atakować”... Działalność społeczna wymaga czasu i poświęcenia więc po cóż miałoby się „atakować” strażaków, których działalność również jest społeczna?

Problem zaczyna się kiedy straż prowadzi działalność zarobkową. W tym przypadku po wyborze na radnego radny ma 3 miesiące na rezygnację z funkcji. Takie jest prawo i jeżeli jest to nie można się na nie obrażać. Nie zrobienie tego pociąga zawsze ryzyko (nie zawsze tak się dzieje) utraty funkcji radnego w zależności od interpretacji tego przepisu przez wojewodę czy też później sąd.

Najwygodniej przedstawiać takie działania jako atak na straże, społeczeństwo jest wtedy oburzone, na tym koniku jadąc można kogoś przy okazji zdyskredytować.

Zwróciłem uwagę na sesji, że nikt nie domagał się aby Pana Oświęcimkę pozbawiać funkcji komendanta a to byłaby wg mnie o wiele bardziej kontrowersyjna sytuacja.

 

To nie jest jednak najważniejszy wg mnie problem. Od jakiegoś czasu zauważam, że w naszej Gminie, zarówno właśnie na stanowiskach w strażach pożarnych, sołtysów, prezesów, radnych, właścicieli firm wykonujących zlecenia na rzecz Gminy czy też urzędników bardzo często pojawiają się te same nazwiska.

Stworzono swoistą sieć naczyń połączonych, która w innym samorządzie nie miałaby z pewnością miejsca.

Sposób organizowania zebrań wyborczych na sołtysów taki aby jak najmniej osób na nie przybyło, nerwowy sposób ich prowadzenia tak aby tylko właściwe osoby zabrały głos, naciski na osoby chcące wystartować w wyborach, nerwowość Pana Burmistrza przy podliczaniu głosów, zatrudnianie „właściwych” osób itd. Daje wiele do myślenia.

W naszej Gminie została zabita w ten sposób samorządność, mieszkańcy przyzwyczaili się, że wszystko jest zadecydowane, właściwie nie mają nic do powiedzenia,  na nic nie ma wpływu dowiadują się jedynie „co zrobiliśmy”...

Jeżeli kiedyś dojdzie do zmian będzie wg mnie bardzo trudno uświadomić im, że większość tego co dzieje się w Gminie, szczególnie w obszarze inwestycji powinna  zależeć od nich.

 

Czyż nie lepiej byłoby powiedzieć: „słuchajcie, zostałem radnym nie mogę być komendantem, może ktoś spróbuje? Będzie nas więcej osób decyzyjnych, mogących naciskać na Pana Burmistrza w naszych sprawach.” lub „Zostałem radnym więc może ktoś inny spróbuje zostać sołtysem? Proponuję Panią X lub Pana Y Będzie nas więcej, sołtys to ważna osoba, we dwoje można więcej...” Itd. Piętnastu radnych, dwunastu sołtysów, ośmiu komendantów, kilkadziesiąt osób z zarządów straży to już spora grupa. Problem najprawdopodobniej w tym, że taką grupę trudniej jest kontrolować a ktoś zawsze mógłby chcieć się wykazać...

Ale to tylko marzenia...

 

 W mijającym tygodniu podobna sytuacja miała miejsce w Radzie Gminy Bochnia, gdzie wystąpiono do wojewody o wygaszenie z tego samego powodu, mandatów trzem radnym.

Tam reakcja była zgoła inna... Poza oczywistymi wspomnieniami o ataku politycznym, zapewniono mieszkańców gorliwie, że „radni ci nie pełnią żadnych funkcji w Zarządach OSP a jeden z nich jest naczelnikiem jednostki OSP, która nie prowadzi działalności gospodarczej”.

Ciekawe, bardzo ciekawe, ale wydaje mi się że tam już trochę inaczej interpretowany jest paragraf na który się powołano i widać iż jest nad czym się zastanawiać.

 

 Panowie! Wszystkich srok za ogon nie uda się złapać!