pierwszy raz
Z każdego posiedzenia komisji oraz Rady sporządzany jest protokół.
Na papierze powinien być zapisany cały przebieg spotkania łącznie z wypowiedziami osób biorących w nim udział.
Na kolejnej sesji radni głosują nad protokołem potwierdzając lub nie, że treść w nim zawarta odpowiada rzeczywistości.
Radni oczywiście powinni przeczytać projekt przed głosowaniem.
Jak wiadomo w Wiśniczu możliwe są różne dziwne rzeczy.
Zamiast przysyłać nam projekt protokołu z materiałami na sesję kazano nam się zapoznawać z nim podczas prac komisji. Nierealne..
Upominałem się wielokrotnie o tą sprawę lecz bezskutecznie.
Ile trzeba było "pracy" nad burmistrzem aby zaczął w końcu publikować zatwierdzone protokoły w internecie. Ileż to pism o udostępnienie informacji publicznej... on to kocha, uwielbia pływać w papierach :)
Po wielu miesiącach od pierwszej publikacji protokołów z sesji, burmistrz postanowił zaproponować zmianę regulaminu rady w tym temacie (temacie publikacji w internecie zatwierdzonych protokołów).
Skoro regulamin miał być i tak zmieniany, postanowiłem jeszcze raz zawalczyć o wcześniej opisaną sprawę projektów protokołów.
Oj wił się chłopina strasznie. Nie mógł nikogo przekonać do tego, że radni nie muszą się zapoznawać w domu akurat z projektem protokołu. Walczył, prychał, nadymał się, przekonywał, że jak ktoś chce to może sobie podjechać do ratusza i poczytać.
Napomniałem go w końcu, żeby aż tak się nie angażował w tą sprawę bo przecież to rada ustala swój regulamin i nic mu do tego.
Wyobraźcie sobie, że to wszystko było tak logiczne iż przegłosowali zgodnie z sugestią opozycji!!!
Pierwszy raz w ciągu czterech lat.
Zobaczyć minę burmistrza po tym fakcie - bezcenne...
Na papierze powinien być zapisany cały przebieg spotkania łącznie z wypowiedziami osób biorących w nim udział.
Na kolejnej sesji radni głosują nad protokołem potwierdzając lub nie, że treść w nim zawarta odpowiada rzeczywistości.
Radni oczywiście powinni przeczytać projekt przed głosowaniem.
Jak wiadomo w Wiśniczu możliwe są różne dziwne rzeczy.
Zamiast przysyłać nam projekt protokołu z materiałami na sesję kazano nam się zapoznawać z nim podczas prac komisji. Nierealne..
Upominałem się wielokrotnie o tą sprawę lecz bezskutecznie.
Ile trzeba było "pracy" nad burmistrzem aby zaczął w końcu publikować zatwierdzone protokoły w internecie. Ileż to pism o udostępnienie informacji publicznej... on to kocha, uwielbia pływać w papierach :)
Po wielu miesiącach od pierwszej publikacji protokołów z sesji, burmistrz postanowił zaproponować zmianę regulaminu rady w tym temacie (temacie publikacji w internecie zatwierdzonych protokołów).
Skoro regulamin miał być i tak zmieniany, postanowiłem jeszcze raz zawalczyć o wcześniej opisaną sprawę projektów protokołów.
Oj wił się chłopina strasznie. Nie mógł nikogo przekonać do tego, że radni nie muszą się zapoznawać w domu akurat z projektem protokołu. Walczył, prychał, nadymał się, przekonywał, że jak ktoś chce to może sobie podjechać do ratusza i poczytać.
Napomniałem go w końcu, żeby aż tak się nie angażował w tą sprawę bo przecież to rada ustala swój regulamin i nic mu do tego.
Wyobraźcie sobie, że to wszystko było tak logiczne iż przegłosowali zgodnie z sugestią opozycji!!!
Pierwszy raz w ciągu czterech lat.
Zobaczyć minę burmistrza po tym fakcie - bezcenne...
Bardzo szkoda że nie pękł z tej swojej dumy, no i ciekawe jak się nadymał jak przeczytał gazetę krakowską.
OdpowiedzUsuńNo ale jego to chyba nie zdziwiło, przecież wiedział co synalek robił.
I dzisiaj powinien spalić się ze wstydu.
Wyobrażam to sobie... ale musicie mieć się teraz na baczności, bo grząski grunt pod nogami sprawia, że całe "otoczenie" może zacząć cierpieć bez powodu.
OdpowiedzUsuń